#2/2011 Nie wiem, jak ona to robi - Allison Pearson


Kolejna książka, która trafiła w moje ręce zupełnie przypadkiem. I kolejna, która przypadła mi do gustu :)

Główną bohaterką, jest Kate Reddy, wzięty analityk finansowy, mama dwójki dzieci i mężatka. Jej życie to ciągłe próby pogodzenia wszystkich tych ról, istna żonglerka zadaniami, ciągła walka z czasem i stałe podejmowanie decyzji, co w danej chwili jest najważniejsze.

Kate Reddy kocha swoją rodzinę i chce zapewnić swoim dzieciom wszystko to, czego nie miała ona sama. W pracy, która jest spełnieniem jej marzeń często dręczą ją wyrzuty sumienia, że nie spędza wystarczającej ilości czasu z dziećmi, powierzając opiekę nad nimi opiekunce. Podczas świąt i urlopów czuje się zniecierpliwiona żywiołowością dzieci i marzy o ucieczce do pracy. Irytują ją kobiety z miejscowej "mamafii" (genialne określenie) i rola kury domowej zupełnie jej nie odpowiada, jednocześnie nie potrafi pogodzić się z faktem, że rozmawia z dziećmi z zegarkiem w ręku i tak na prawdę nie wie nic, co dzieje się w ich małych główkach.

Liczne podróże służbowe oraz zbyt osobista relacja z jednym z kluczowych klientów jej firmy oddalają ją od rodziny, doprowadzając w końcu do odejścia męża. Kate musi bardzo poważnie zastanowić się nad własnym życiem, przeorganizować priorytety.

Książka pełna trudnych decyzji, jednocześnie napisana lekko i z humorem. Dobrze się przy niej bawiłam i cieszę się, że na nią trafiłam.

#1/2011 Krystyna Kofta - "Ciało niczyje"

Tę książkę zaczęłam czytać pod koniec grudnia, ale przeciągnęło się do stycznia, więc zostaje uznana jako moja pierwsza książka w akcji "52książki".

Z Krystyną Koftą nigdy wcześniej nie miałam do czynienia, choć wiele razy słyszałam jej nazwisko. Pewnego grudniowego popołudnia postanowiłam, że czas najwyższy zapoznać się nieco z twórczością tej Pani. Podczas najbliższej wizyty w bibliotece od razu ruszyłam w kierunku działu z literaturą polską, wyszukałam literkę "K" i już po chwili wodziłam wzrokiem po tytułach książek Kofty. Wybór niestety skąpy. Po chwili zastanowienia (a właściwie prawie całkowicie bezmyślnie) chwyciłam dwie książki: "Wielką miłość tanio sprzedam" oraz "Ciało niczyje".

Pierwsza książka okazała się być zbiorem opowiadań. "Świetnie" - pomyślałam. Poszła na pierwszy ogień, jako rozgrzewka przed kolejnymi lekturami (w ostatnim czasie, przez całe niemalże studia mało miałam czasu na czytanie dla przyjemności, więc trochę odwykłam).

„Ciało niczyje” to przejmująca opowieść o miłości, nienawiści, pragnieniu i poszukiwaniu siebie. Nieszczęśliwe dzieciństwo, brak miłości matki, a później niespełniona, odrzucona pierwsza, wielka i nieco naiwna miłość do mężczyzny sprawiają, że Jutta nie potrafi już nikogo pokochać. Pragnąc mężczyzn pragnie zaspokojenia i łatwego życia. Wygodę i pieniądze przedkłada nad bliskość, czułość i miłość. 

Kiedy wydaje jej się, że ma wszystko, dowiaduje się, że jest ciężko chora. Bliska śmierci dziewczyna zaczyna żałować, że przywiązywała zbyt dużą wagę do rzeczy nieistotnych. Po operacji zostaje oddana pod opiekę nieco ekstrawaganckiej zakonnicy – Judith. W domu, w otoczeniu przyrody i wiejskiej prostoty ma czekać na pewną śmierć. Pielęgnująca ją Judith nie daje jednak tak łatwo za wygraną. Walczy o każdy dzień życia dla dziewczyny. Stosując metody na pograniczu medycyny i magii udaje jej się wygrywać ze śmiercią. Pomiędzy Juttą, a Judith rodzi się głębokie uczucie miłości. Żyjąc razem jak matka z córką każda z nich na nowo odkrywa sens życia i leczy zbolałe rany przeszłości. Każda z nich przechodzi wielką wewnętrzną przemianę i być może po raz pierwszy w życiu zaznaje prawdziwego szczęścia.

Jest jeszcze jedno, co wyczytać możemy w tej powieści. Prawdziwa miłość jest tylko jedna. I nie strawi jej ani kłamstwo, ani płomienie, ani nienawiść silna tak jak ta miłość. I czekanie na inną tak wielką miłość jest śmieszne i z góry skazane na porażkę. I potrafi wrócić w najmniej oczekiwanym momencie.

Opowieść miejscami bardzo naiwna, miejscami zbyt cukierkowa, ale i tak urzekła mnie i hipnotyzowała za każdym razem, gdy zaczynałam czytać kolejne rozdziały. I z wielkim przekonaniem stwierdzam, że za kilka lat chętnie do niej powrócę.

Pierwszy wpis

Witam,
pomysł na stworzenie tego bloga po raz pierwszy zaświtał mi w głowie na początku tego roku, kiedy siedząc akurat na blipie zauważyłam, że bardzo dużo osób taguje swoje wypowiedzi za pomocą #52ksiazki. Zainteresowana tym zaczęłam szukać, o co w tym wszystkim chodzi. Okazało się, że jest to niezwykle ciekawa inicjatywa polegająca na czytaniu każdego tygodnia jednej książki, co daje 52 książki rocznie. Pomysł przyjęłam bardzo entuzjastycznie.

Zawsze lubiłam książki. Kiedy byłam całkiem mała książki czytała mi mama. Jak tylko poszłam do szkoły i nauczyłam się czytać samodzielnie rodzice zapisali mnie do biblioteki miejskiej i od tej pory czytanie na wiele lat stało się moim ulubionym hobby. Chłonęłam ogromne ilości książek.

W okresie studiów czytanie dla przyjemności spadło gdzieś na dalszy plan i moją głowę wciąż zaprzątały kwestie naukowe, często bardzo nudne, bardzo męczące. Teraz na nowo odkrywam przyjemność czytania tego, na co rzeczywiście mam ochotę.

Pamiętam, że w pierwszych klasach podstawówki mieliśmy obowiązek prowadzenia takiego zeszytu, w którym zamieszczaliśmy podstawowe informacje o przeczytanych lekturach i ilustrowaliśmy to samodzielnie wykonanym rysunkiem. Niestety były to zapisy tylko i wyłącznie lektur - to raz. Dwa, że nawet tej "pamiątki" już nie posiadam.

Żałuję, że nigdy nie przyszło mi do głowy, aby zapisywać gdzieś wszystkie przeczytane książki. Na szczęście mówią, że nigdy nie jest za późno :) Tak więc przyłączając się do akcji 52 książki postanowiłam jednocześnie dokumentować w jakiś sposób liczbę i rodzaj tychże. Wybór padł na blog.

Pierwsze opisy już jutro :)